SOVABOO
Rozdział 18, część 2
POV Nastia
Mój ojciec poszedł z nami. Kiedy zobaczył mnie i macochę w przedpokoju, zarzucił kurtkę na ramiona, założył buty i wyszedł przez drzwi, mówiąc, że sam poprowadzi samochód. Przez całą drogę do miasta milczał, wpatrując się w drogę przed sobą, co sprawiło, że jego żona zmarszczyła brwi, ale nie pomyślałem, żeby się obrazić: nigdy nie był ze mną zbyt rozmowny.
- Biegnij, Nastia! Miłego wieczoru!" - pożegnała mnie macocha. Weszłam już na szeroką werandę szkoły, ledwo dysząc z niecierpliwości na wakacje i spotkanie z przyjaciółmi, zapominając o bolącej nodze, Marinie i wszystkim innym. Macocha ostrzegła mnie: "Grisza i ja zjemy kolację w restauracji, a może pójdziemy do kina - dawno nie byliśmy - i wrócimy po ciebie.
Odwróciłem się i pomachałem z uśmiechem, tak jak pomachałbym mojej babci lub matce, czując wdzięczność i ciepło dla tej kobiety z całego serca.
- Dobrze, Galina Juriewna! Dziękuję bardzo!
- Nie ma za co, dziewczyno!
- Proszę, twoje zaproszenie ...
Szkoła się zmieniła. To dziwne, minął zaledwie dzień od zajęć, a święta już nadeszły niepostrzeżenie, przelatując przez lśniącą czystością salę, puste korytarze, zostawiając za sobą mroźny, noworoczny oddech, ozdabiając salę świecidełkami i jodłowym nastrojem. Jakie to piękne!
Wszędzie było cicho, biura spały... a jednak gdzieś w głębi tego dużego, nowego budynku czuć było ruch, szczególną energię bijących zgodnie serc, pulsujących szumem w nogach, żyjących w ścianach. Energia wabiła do siebie słodkim zapachem imprezy, bezbłędnie wskazując drogę.
Szłam korytarzem, a potem po parkiecie korytarza, stukając obcasami, wciąż nie wierząc w cud uzdrowienia, nawet jeśli był tymczasowy. Czując się niezwykle lekko w mojej pięknej sukience, tak bardzo chciałam się uśmiechnąć. Chciałam uszczęśliwić Dashę i powiedzieć jej, jak bardzo się cieszę, że jestem tutaj, obok niej, w ten cudowny wieczór zimowego balu, jak miło było zobaczyć moje koleżanki z klasy ubrane na tę okazję. Wiedziałam, że moja przyjaciółka będzie szczerze szczęśliwa na mój widok.
Zatrzymała się pod dużym sosnowym łukiem i wzięła głęboki oddech. Przycisnęła ręce do klatki piersiowej, zrobiła wydech i otworzyła drzwi. Przekroczyła próg, zostawiając drzwi otwarte, nie mogąc oderwać wzroku od dużej sali gimnastycznej, która wczoraj była halą sportową, jasnym pomieszczeniem, które dziś zamieniło się w prawdziwą, przytulną bajkę. Z choinką, balami, girlandami i tysiącem neonowych płatków śniegu fruwających po podłodze i ścianach, z rozproszonym światłem błyszczących kul zawieszonych pod sufitem. Tak właśnie wygląda Bal Zimowy!
Muzyka zamilkła i ucichła, a głos dyrektora przeszedł przez mikrofon, aby pogratulować szkolnemu królowi i królowej, którzy stali teraz przed wszystkimi, trzymając się za ręce, za zwycięstwo i ogólną sympatię. Podziękowałam im za taniec. Jakby poczuł na sobie mój wzrok, Stas odwrócił się. Spotykając szare oczy mojego przyrodniego brata, poczułam bolesne ukłucie smutku w sercu: znalazł swoją królową, nic dziwnego, że tak się spieszył, by do niej dotrzeć.
Nie patrzyłem na nie.
- Nadchodzi nasz spóźniony Kopciuszek! Wszystko zgodnie z najlepszymi tradycjami sylwestrowymi!" zaśmiała się Nika Krapivina, odbierając mikrofon od reżysera, a ja usłyszałam radosny okrzyk Daszy, a następnie Ani Skvortsovej. Zawstydzona, pospieszyłam do koleżanek. Tymczasem przewodniczący szkoły zapowiadał występ zespołu, przekrzykując radosne gwizdy i piski dziewcząt, które widziały wysokich muzyków, i zapraszając wszystkich do tańca.
- "Nastya, to wspaniale, że mogłaś przyjechać!" Dashka płakała, przytulając mnie. "Myślałam, że ominie cię cała zabawa z powodu tej podłej żmii! A ty wytarłaś jej nos! Jaka grzeczna dziewczynka! Prawda, Anka?
- Nigdy bym nie pomyślała, Nastiu, że Marina może być taka podła! Matwiejewa... - koleżanka z klasy natychmiast zapomniała o Woropajewej, patrząc na mnie ze zdumieniem - Można oszaleć! Jaka ty dziś jesteś piękna, jak księżniczka...
Roześmiałem się. Dobrze to słyszeć w taką noc.
- Dziękuję, dziewczyny, jesteście również bardzo dobrze ubrane!
Sukienka Daszy lśniła i nagle zauważyłem obok Pietię Zbrujewa w eleganckim garniturze. Kiedy mnie zobaczył, podniósł kciuk i mrugnął.
- "Słuchaj, a co z twoją nogą?" Kuznetsova zmarszczyła podejrzliwie brwi, a ja pospieszyłem z wyjaśnieniami.
- Nie było lepiej. Ale lekarz zrobił tymczasową blokadę bólu, więc jak widzicie, mogę chodzić - uśmiechnęłam się szczerze do przyjaciół.
Mimo to nie potrafiłam tańczyć i byłam trochę zawstydzona. Wciąż czułam się nieswojo w otoczeniu tych pewnych siebie młodych ludzi z wielkiego miasta, więc gdy grała szybka muzyka, stałam przy stolikach i słuchałam. Uśmiechnąłem się zachęcająco do dziewczyn, a one, psotne, ładne i wesołe, poruszały się pilnie do rytmicznej melodii, śpiewając refren znajomej piosenki. Nie od razu zauważyłam Stasia, który stał po drugiej stronie sali, ale stopniowo migotanie postaci między nami zlewało się w niewyraźną mgłę, a przez nią wpatrywały się we mnie szare oczy mojego przyrodniego brata
Nie wiem, jak długo staliśmy, patrząc na siebie. Dlaczego nie myślałem o Marynie? Dlaczego moje serce znów biło jak szalone, zapierając mi dech w piersiach? Wydawało mi się, że on tam jest, a jego ramiona mnie trzymają. Dlaczego chciałam, żeby był blisko, bliżej niż jakakolwiek inna osoba? Niech będzie tak blisko, żebym mogła unieść głowę i spojrzeć mu w oczy, dotknąć palcami jego silnych ramion, tak jak robiłam to w szatni, i nie odrywać od niego rąk. Dlaczego odwróciłam się, gdy ramię pięknej dziewczyny w czerwonej sukience owinęło się wokół jego szyi? Nie miało znaczenia, że zdawał się prawie nie zauważać jej dotyku.
- Cześć, Nastya. Wyglądasz świetnie!
Drgnąłem i podniosłem wzrok, a obok mnie stał Siergiej Woropajew, uśmiechając się uprzejmie. Pamiętając nasze ostatnie spotkanie, zamarłam.
- Witaj, Sergiy. Dziękuję.
- "Szczęśliwego Nowego Roku, Kopciuszku!" facet pochylił się do mnie żartobliwie. "Czy tak powinienem cię teraz nazywać?
- "Myślę, że Nika tylko żartowała z mojego spóźnienia, więc nie przejmuj się tym" - próbowałem grzecznie odpowiedzieć.
- Jest w tobie coś niezwykłego, coś, co cię pociąga i sprawia, że chcesz zrobić coś głupiego.
- Co?" Spojrzałam na niego zaskoczona, nie wiedząc, czego się spodziewać.
- "Cóż," Siergiej żartobliwie uniósł brew, "na przykład podejść bliżej. Wybrać cię z tłumu i poprosić do tańca. "Zatańczysz ze mną, Nastia?" Wyciągnął rękę i złapał mnie za nadgarstek. Tym razem delikatnie, dając mi możliwość cofnięcia się. - Spójrz, wszyscy dobierają się w pary, czas na powolny taniec.
W sali naprawdę rozbrzmiewała spokojna melodia, kolorowe refleksy światła ślizgały się po podłodze ...
- "Nie!" Nie spodziewałem się, że odpowiedź zabrzmi tak pewnie, ale z jakiegoś powodu facet nie wydawał się zakłopotany.
- "Dlaczego nie, Nastya? Nie proszę cię, żebyś była moją dziewczyną", zaśmiał się krótko na tę sugestię, "Byłoby ciekawie chodzić wokół takiego tchórza jak ty. Ale możemy spróbować zostać przyjaciółmi, prawda?
Musiałem się w jakiś sposób zdradzić. Być może spojrzałem w kierunku Stasia, który stał teraz na środku pokoju jak klin wbity w ziemię, patrząc na nas. A może zbyt długo zwlekałam z odpowiedzią, ale Woropajew nagle powiedział coś poważnego i cichego, podchodząc do mnie jeszcze bliżej:
- Nigdy się z tobą nie umówi, nie rób sobie nadziei. Nigdy. Zawsze będziesz sama.
- Dlaczego?" Muzyka wypełniała pokój i zapytałem cicho, ale facet mnie usłyszał.
- Wiesz dlaczego. Nienawidzi cię od pierwszego dnia. A poza tym. On już wybrał swoją królową.
To była prawda, zobaczyłam Stasia przytulającego Marinę, uśmiechającego się do niej, a ja zrobiłam niepewny krok w stronę chłopaka. Natychmiast dotknął mojej talii dłonią.
- Albo przynajmniej się śmiać. Nie będziesz pierwszym, który to zrobi podczas tego długiego wieczoru. Wiesz, czym jest zakład, prawda?
- Co?
- Kiedy faceci wystawiają dziewczynę na próbę?
- Nie.
- Wolę nie wiedzieć. Twój przyrodni brat jest hazardzistą, Nastya, nie wątp w to.
- Nie wiem nawet, czy będę w stanie tańczyć. Mam chorą nogę...
- Pamiętam, że byłem ostrożny.
Nie byłam zbyt dobra w tańcu i zawsze spodziewałam się jakiejś sztuczki ze strony Siergieja, ale on zachowywał się jak dobry przyjaciel. Dopiero w finale pochylił się do mojej twarzy i dotknął nosem moich włosów na skroni, szepcząc:
- Ładnie pachniesz, zapamiętam.
Byłem zakłopotany, a odpowiedź wyszła niezgrabnie:
- Dziękuję, Serhii. Przepraszam, chcę iść do moich przyjaciół.
Z łatwością się zgodził, puszczając mnie:
- Oczywiście, idź. Jesteś przekonany, że nie jestem potworem?
Przyjaciel Stasa był bardzo przyjazny, a ja się uśmiechnąłem. To były wakacje i naprawdę nie chciałem się kłócić ani pamiętać o starych żalach.
- Byłem przekonany.
Dashka tańczyła przecież z Pietią, a teraz siedziała przy stole, czerwona jak prześcieradło, ale dziwnie szczęśliwa. Skvortsova i ja spojrzeliśmy na siebie.
- Powiedziałeś, że sam zaprosisz Zbrujewa, ale okazało się, że to on - powiedziała Anya - Dash, a co z emancypacją kobiet i tym wszystkim?
- Czy to moja wina, że Petya pojawił się pierwszy? Cóż, nie mogłem odmówić...
- I jak?" Skvortsova zapytała ponownie: "Nie pawian?
Moja przyjaciółka wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, nie rozumiem. Myślę, że oboje byliśmy zbyt podekscytowani.
Brzmiało to zabawnie, więc się roześmialiśmy. A raczej dziewczyny się śmiały, a ja jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju, który wydawał się dziwnie pusty bez mojego przyrodniego brata. Królowej wieczoru również nigdzie nie było widać, co mogło oznaczać, że Siergiej miał rację. Gdzieś na świecie było miejsce, w którym pewnie bawiliby się razem lepiej.